Od 3 lat jeździmy do Bukowiny Tatrzańskiej na tydzień ferii. Od dwóch lat z 4 innymi rodzinami w sumie jest nas 26 osób: 10 dorosłych i 16 dzieci 🙂
Bardzo lubię ten czas. To czas odpoczynku, luzu, bez sprzątania i gotowania, czas bycia razem z dziećmi i przyjaciółmi.
Jesteśmy w Bukowienie u naszej pani Bożenki, która rozpieszcza nas cudownie smacznym jedzeniem. Jeździmy na nartach tzn. Marcin, Igor i mój mąż jeżdzą, a ja, jak to powiedział Igor: „Mama ty nie jeździsz, Ty sobie dajesz radę :-).” No tak radzę sobie… Ale dziś nie o tym radzeniu sobie chcę napisać.
Wracam z Kajtusiem z sanek. Zjeżdżamy z ostatniej stromej górki, ale zanim dotrzemy do domu przed nami jeszcze schody. Schody z kamienia, śliskie i strome. Biorę sanki (niebieskie, plastikowe) aby znieść je na dół, ale moje dziecko zabiera i sam chce znieść je na dół. Na początku ja protesuję, bo sanki są lekkie ale praktycznie tak duże jak moje dziecko. Kajtuś nie ustępuje, trzyma sanki i z pełną determinacją w głosie stwierdza:”Poradzę sobie!”
A ja mu wierzę. Kaj schodzi po schodach uważnie i pewnie, bez najmniejszych problemów znosi sanki na dół.
Ja tylko obserwuję. Wiem, że sobie poradzi i moja pomoc nie będzie mu potrzebna. Czuję się dumna i szczęśliwa bo wiem, że poradzi sobie nie tylko w tej sytuacji ale również w innych sytuacjach w życiu. Wiemy to oboje.
Wierzę w moje dzieci. Wiem, że moja wiara buduje ich poczucie wartości i jest fundamentem ich wiary w siebie. Warto pokazywać naszym dzieciom, że w nich wierzymu przy każdej nadarzającej się okazji 🙂
Wierzę w Was, że potraficie i wierzycie 🙂